Pisu pisu ściero >:C

Będziemy pisać, będziemy tworzyć dziwne rzeczy i będziemy się świetnie bawić <3

Nie jesteś zalogowany na forum.

#26 2017-09-09 23:59:58

Kevin Larsson
Użytkownik
Dołączył: 2016-04-26
Liczba postów: 47
WindowsOpera 47.0.2631.80

Odp: Kuchnia

Gorzki ton w głosie gwardzisty. Ha, do czego to doszło? I jego rudowłose słoneczko znało smak goryczy - pewnie o wiele lepiej, niż chciałby sam przyznać. Zerknął kątem oka na Adama. Niemal go coś ruszyło, że w tym paskudnym świecie, o tak nieludzkiej porze, on także dorzucał swego dziegciu do beczki miodu młodego chłopaka, podczas gdy powinien raczej być tym, który pomaga mu w przedzieraniu się przez zakręty ludzkiego losu. Niemal. Odwrócił swój wzrok.
Czy tak powinni się zachowywać przyjaciele?
A czy on był dobrym przyjacielem?
Akurat gdy znów zakradły się do niego ponure i ciemne myśli, spowodowane ogromnym zmęczeniem, oni śmiali twierdzić, że bez niego nie będą się bawić. On za to potrafił się całkiem nieźle bawić sam ze sobą, analizując zbyt wiele razy czyny swoje i innych. Choć gdyby go wrzucono na imprezę bez tych dwóch rudzielców, pewnie wyszedłby przez okno.
Uniósł głowę, gdy Gwen wspomniała o wymknięciu się tam, gdzie byłoby spokojnie. Nie będzie tłumu ludzi? Głośnej muzyki? Zapiszcie go już teraz!
- O, to zdecydowanie brzmi jak plan. - Ziewnął szeroko. - Tylko żeby nie darły tych kotów zbyt dosłownie, nie chcę nosić przy sobie plasterków - wyburczał.
Uniósł jeden palec w powietrze, odwracając się do Adama.
- I ja mam chyba nieco inne pojęcie zabawy, niż ty - odezwał się do niego tylko troszkę sarkastycznym tonem.

Offline

#27 2017-09-12 19:52:59

Adam Christmastree
Użytkownik
Dołączył: 2016-04-20
Liczba postów: 38
Windows 7Chrome 60.0.3112.113

Odp: Kuchnia

Spojrzał sceptycznie na ponownie pełny kubek. Dwie kawy pod rząd? To aby na pewno zdrowe? Spojrzał pytająco na Kevina, prezentując mu kubek, po czym wzruszył ramionami i upił łyka. Zastanowił się nad słowami Gwen, przyjść już wstawionym na imprezę? Genialny pomysł, który swoją drogą często praktykował, wtedy nie traci się czasu na rozkręcanie się, zastanawianie nad tym czy nie wygląda się dziwnie tańcząc lub przejmowanie muzyką.
-To genialny plan!-powtórzył swoje myśli rozradowany-Tylko, czy nie lepiej byłoby pójść od razu do naszych, zamiast patrzeć jak te snoby się bawią?-spytał.
Kochał wszystkie imprezy, bale również. Było w nich coś magicznego, coś czego żaden inny rodzaj przyjęcia nie oddawał, lecz ten pragnął sobie odpuścić. Zdecydowanie zbyt wiele rzeczy powstrzymywałoby go od dobrej zabawy. Spojrzał w dół, na czarny płyn wypełniający kubek.
-Hmm, chyba że każą mi wziąć wartę na balu, wtedy będę chwilę uziemiony.-przyznał, spuszczając smutno głowę.
Wtedy plan alkoholowego upojenia przed imprezą stawał się trudniejszy do zrealizowania, a znając życie jako ładna twarz dostanie
tą wartę, jęknął. Powstrzymywanie ludzi od imprez i kazanie im tylko patrzeć jak inni się dobrze bawią powinno być karalne!
-Spokojnie, jak się pobiją  możliwe, że będą musiały same sobie naklejać w swoich domach.-zaśmiał się-A ty, słoneczko moje-zwrócił się do Gwen, gładząc jej włosy-Ułóż się wygodnie i korzystaj z wolnej chwili ile możesz, należy ci się. I właśnie dlatego nie mam wstępu do niektórych krajów.-zażartował, gdy rudzielec wspomniał o karalności bycia wygodnym.
Postanowił ograniczyć swoje ruchy, widząc zmęczenie koleżanki, wiedział że miała mało czasu na sen, za to dużo pracy do nadgonienia. Po chwili namysłu zarzucił na dziewczynę marynarkę od swojego munduru, którą zdjął już wcześniej. Nie wiedział czy jej potrzebuje, ale on zawsze wolał wypoczywać pod jakimś przykryciem, najwyżej odda mu ją.
-Och, w to nie wątpię doktorku.-odparł, odwracając głowę w stronę lekarza-Jedynie zastanawia mnie, co ty rozumiesz jako "zabawę".

Offline

#28 2017-09-14 19:13:58

Gwendolina Catear
Użytkownik
Dołączył: 2017-08-06
Liczba postów: 17
WindowsFirefox 55.0

Odp: Kuchnia

-Zdecydowanie, powinieneś być nielegalny i przepisywany na receptę- jęknęła gdy przyjaciel zarzucił na nią marynarkę. Teraz było jej wygodnie i cieplutko, a kawa, którą zdążyła wypić rozgrzewała od środka i otrzeźwiała umysł.  Miała coraz mieszą ochotę na widowiskowe samobójstwo w Wielkiej Sali. Wystarczyło tylko nie myśleć o tych cholernych eliminacjach, z którymi przyszło im się mierzyć.  Zastanowiła się, czy właściwie ktoś to dokładnie przemyślał, czy po prostu uznano, że służba sobie ze wszystkim poradzi. Ciekawe kiedy w gabinecie Kevina pojawia się pierwsze pokojówki skrajnie wycieńczone i z załamaniem nerwowym.  -Ne możesz się zamienić z jakimś innym gwardzistą? Jakimś, który nie ma życia? - Spytała Adama i wtuliła się bardziej w swoje okrycie. Pachniało gwardzistą po służbie i mydłem - czyli nie najgorzej jeśli brać pod uwagę czym pachniały czasem mundury w pralni. Pot był tylko jedną z niewielu rzeczy jakie mogła na nich znaleźć. Czasem mogła się tylko domyślać pochodzenia niektórych plam. Teraz jednak, odpadł jej przydział w pralni bo jego miejsce zajęła rozhisteryzowana Dwójeczka.
Wolała by prać spodnie gwardzisty z problemami żołądkowymi.
-Kevin nie zna pojęcia zabawy. Ale my pokażemy mu jak się bawić w pałacu.- Przymknęła oczy i wsłuchała się w głosy lekarza i gwardzisty.  Jakim cudem udaje im się utrzymywać tak dobre relacje jednocześnie będąc tak różnymi? Nie miała pojęcia, ale nie przeszkadzało jaj to zupełnie. Powróciła myślami do czasów kiedy jedyną bliską jej osobą w pałacu była jej matka. Szybko się jednak opamiętała. Nie chciała wracać do tych czasów, nie chciała wracać do matki.
Nagle poderwała się i zaczęła kaszleć, trwało jakiś czas zanim udało jej się uspokoić. I jeszcze trochę zanim zaczęła normalnie oddychać. W jej oczach pojawiły się łzy, której jednak szybko otarła.  Odchrząknęła.
-Spokojnie, jeszcze żyje. Jesteście na mnie skazani.- Starała się powstrzymywać ataki kaszlu w obecności Kevina. Zaczął by jej marudzić i opowiadać o medycznych sprawach, a ona bardzo nie chciała słuchać na ten temat.

Offline

#29 2017-09-19 20:27:59

Kevin Larsson
Użytkownik
Dołączył: 2016-04-26
Liczba postów: 47
WindowsOpera 47.0.2631.80

Odp: Kuchnia

- To niech cię to zastanawia dalej - burknął, i przewrócił oczami raz jeszcze. Łatwiej mu byłoby wymienić, czego za zabawę NIE uważa, to na pewno. Zresztą, zabawa... Brzmiało to tak trywialnie, może zastanówmy się nad przyjemnym spędzaniem czasu? Na przykład z przyjaciółmi. Albo dobrą książką. Z dala od innych, za to dobrą herbatą i własnymi myślami.
Tak, to chyba według jego rudzielców liczyło się jako nieznanie pojęcia dobrej zabawy. Gdyby miał na to siłę, spojrzałby na nich kpiąco. Czasem, w takich chwilach zastanawiał się, jakim jeszcze cudem się z nimi przyjaźni - lecz dobrze wiedział, czemu. Byli razem w pałacu, to wystarczało. Dzielili się nawzajem uczuciami, których pośród tutejszych zimnych marmurów i chłodnego złota brakowało. Po prostu im na sobie zależało.
Dlatego wbijał zaniepokojone spojrzenie w męczącą się atakiem kaszlu Gwen.
- Wszystko w porządku? - zapytał cicho, a jego jasne, niezwykłego koloru oczy szukały u niej szczerości, nie zaś kolejnych wymówek.

Offline

#30 2017-09-26 18:22:21

Adam Christmastree
Użytkownik
Dołączył: 2016-04-20
Liczba postów: 38
Windows 7Chrome 61.0.3163.100

Odp: Kuchnia

Zaśmiał się lekko na burknięcie Kevina i faktycznie zastanowił się bardziej co młody lekarz uznawał za zabawę. Jakoś nie mógł sobie wyobrazić go obracającego jakieś panny na parkiecie, taniec nie pasował do niego zdecydowanie i ile czasu by minęło zanim zdecydowałby się zaprosić kogoś do tańca!
Puścił oczko do Gwen, ucieszony że marynarka się przyda.
-Postaram się.-obiecał-Ale to dość duże wydarzenie i ludzie mogą nie być zbyt chętni do pracy.
Skoro mowa o pracy...Zastanowił się kiedy dokładnie zaczyna się jego warta, chyba dość niedługo. Potem będzie musiał poćwiczyć, wrócić na obiad, iść na kolejną wartę, a potem na patrol. Już marzył o powrocie do cieplutkiego łóżka!
-Tak jest!-krzyknął ochoczo-Lepiej przygotuj się na najlepszą imprezę swojego życia!-dodał wskazując palcem lekarza.
Przynajmniej z tą dwójką mógł się dobrze bawić w pałacu i dzięki nim miał jeszcze swój pogodny nastrój, który jednak szybko pierzchnął, gdy Gwen zaczęła kaszleć.
Przestraszył się nagłym atakiem i poderwał razem z dziewczyną. Położył jej rękę na plecach trochę masując trochę poklepując je, ze smutną miną. Spojrzał na Kevina, szukając pomocy, w przeciwieństwie do niego zapewne wie co to jest i czy to na pewno zwykły kaszelek palacza.

Offline

#31 2017-09-30 22:09:26

Gwendolina Catear
Użytkownik
Dołączył: 2017-08-06
Liczba postów: 17
WindowsFirefox 55.0

Odp: Kuchnia

Troska w oczach chłopaków była po prost bezcenna. Gdyby teraz miała przy sobie aparat na pewno uwieczniła by ten moment. Nie miała jednak teraz do tego głowy. Musiała jakoś załagodzić sprawę. Nie chciała, żeby się martwili. Dotyk ręki Adama na jej plecach był kojący.
-W porządku. Bywało gorzej.- Odpowiedziała na pytanie Kevina. Spojrzała na niego uspokajająco. Odwróciła głowę i w oko wpadło jej coś czerwonego. Coś czego wcześniej nie było. Na marynatce Adama, którą trzymała była krew.  Odruchowo zasłoniła się nią kiedy kaszlała. "Krew to coś nowego" pomyślała. Spróbowała zakryć plamę, ale była pewna, że już ją dostrzegli. Wyraz twarzy Adama prawie bolał ją fizycznie.-To się czasem zdarza. -wzruszyła ramionami -Nie ma się czym przejmować.
Zaważyli krew. Teraz już się nie uwolni od porad medycznych Kevina.  Nie uwolni się też od ich zatroskanych spojrzeń. Musi zmienić temat.
Szybko wstała z ławki. Lekko się zachwiała kiedy zbyt prędko zmieniła pozycję. Ciągle leciała z nóg. -Przepraszam, Adaś. Muszę ci to zaprać to zdąży wyschnąć przed początkiem twojej służby. - Przyjrzała się marynarce i uśmiechnęła. - Może spróbuje wysuszyć ją suszarka do włosów mojej Dwójeczki. Wtedy raz, dwa będzie sucha.- Trudno, jej śniadaniowa przerwa była krótsza niż planowała, ale czuła, że nie wytrzyma dłużej pytań w oczach przyjaciół.
Już miał odwrócić się i uciec od problemu wychodząc z kuchni kiedy zdała sobie sprawę, że na miejscu, na którym przed chwilą siedziała leżą jej fajki.

Offline

#32 2017-09-30 23:36:08

Kevin Larsson
Użytkownik
Dołączył: 2016-04-26
Liczba postów: 47
WindowsOpera 47.0.2631.80

Odp: Kuchnia

I nie znalazły jej, za to napotkały rzucającą się w oczy krwawą plamę na marynarce gwardzisty. Jeżeli Adam wciąż na niego spoglądał, to z pewnością dostrzegł jak dotychczas zmęczona twarz lekarza nagle ożywa, ożywa strachem. Jego jasne oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu i spoglądały w niemym lęku to na Gwen, to na niezbity dowód jej kłopotów. I dopiero wtedy Kevin odwzajemnił spojrzenie Adama - gdy gwardzista szukał w nim jego medycznych mądrości, lekarz szukał w nim kogoś, kto wreszcie przemówi dziewczynie do rozsądku, dosadnie wytłumaczy, że nic nie jest w porządku, a teraz jej problemem nie jest zapranie jakiejś cholernej kurtałki. Ale niedługo mężczyźni spoglądali na siebie, bo Kevin i tak zdążył dostrzec uciekinierskie zapędy Gwendoliny. Na które absolutnie nie mógł pozwolić.
Wstał z ławki i natychmiast chwycił ją za rękę, by wyrwać z jej dłoni nieszczęsny mundur. Rzucił go mniej więcej w kierunku Adama, lecz nie oszukujmy się - nie miał w tej chwili głowy do wyliczania trajektorii lotu, więc równie dobrze ubranie mogło wylądować w palenisku, jak i na twarzy gwardzisty. Kevina w tej chwili ani trochę to nie obchodziło.
- Nigdzie nie idziesz, chyba że do skrzydła szpitalnego. W tej chwili. - Trzymał mocno dziewczynę, i nawet gdyby wpadł jej do głowy idiotyczny pomysł wyrywania się, nie pozwoliłby jej na to. Rzadko kiedy był aż tak stanowczy, tak bezpardonowo wykorzystywał swą siłę (nie żeby znów był takim siłaczem, raczej intelektualistą - lecz bądź co bądź, nadal był mężczyzną). Wypowiedział te słowa tonem nieznoszącym sprzeciwu, lecz w kolejnych już wybrzmiewał czysto żal, wyrzuty i niepokój o dziewczynę. - Bywało gorzej? To się czasem zdarza? Gwen, na litość, kiedy miałaś zamiar komukolwiek to zgłosić, dopiero leżąc na łożu śmierci?
Wyglądał w tej chwili niemal jak skrzywdzone dziecko, co zresztą doskonale oddawało jego odczucia. Nie mógł zrozumieć, jak dziewczyna mogła dopuścić do takiego pogorszenia swego stanu, jak mogła się tym nie przejąć. I jak teraz mogła spoglądać na niego, gdy w jego oczach malowała się żałość oraz strach, wargi krzywiły się w rozgoryczeniu, a jego dłoń żelaznym chwytem obejmowała jej rękę?

Offline

#33 2017-10-01 20:01:24

Adam Christmastree
Użytkownik
Dołączył: 2016-04-20
Liczba postów: 38
Windows 7Chrome 61.0.3163.100

Odp: Kuchnia

Kiedy zauważył reakcję Kevina, gwałtownie odwrócił głowę, patrząc z przestrachem na Gwen. Spojrzał na jej twarz nie rozumiejąc, lecz kątem oka wyłapał nowy, niepasujący element. Przeniósł wzrok na marynarkę, patrząc z niedowierzaniem na czerwoną plamę.
Już nie musiał pytać lekarza co to oznacza.
Nagle poczuł się jakby ktoś sprzedał mu solidnego kopniaka w brzuch, na jego twarzy pojawił się grymas bólu. To nie może się dziać znowu.
Nie złapał marynarki, którą Kevin rzucił w jego kierunku, wręcz przeciwnie, odsunął się od niej jak oparzony i pozwolił upaść na podłogę.
Spojrzał na Gwen ze łzami w oczach, marszcząc brwi w niezrozumieniu. Dlaczego nie powiedziałaś nic? Pytały ją przepełnione bólem i wyrzutem. Co jeśli teraz jest za późno?
Szybkim, nawet agresywnym ruchem otarł płynące łzy.
Kiedyś obiecał sobie, że nie pozwoli odebrać sobie ponownie bliskiej osoby. Szczególnie nie w ten sam sposób! Adaś wiedział, że jego przyjaciele nie zrozumieją jego nagłego załamania, w końcu o niczym nie wiedzieli, nigdy nie był gotów dzielić się z nimi tą historią. W zasadzie nie wiedział, czy był gotowy samemu wracać do tego.
Słyszał jak Kevin opiernicza Gwen, lecz słowa nie do końca do niego docierały. Wiedział tylko, że nigdy nie widział aby lekarz był tak władczy, czy stanowczy. Spojrzał na szarpiących się przyjaciół, czując się bezsilnie.
-Gwen...-odezwał się słabo-Nie waż się walczyć z Kevinem i zasuwaj tam w obrotach!-wyszeptał gniewnie, jako ostrzeżenie gdyby dziewczyna próbowała wymigać się od wizyty w szpitalu.
Wciąż nie mógł zrozumieć, dlaczego ich przyjaciółka, jedyna z niewielu bliskich im osób nic im nie powiedziała. Jasne, każdy miał swoje sekrety, ale o takich sprawach należy mówić! Inaczej jest za późno. Pojedyncza łza spłynęła po jego policzku i spadła z czubka brody na kamienną posadzkę.
Adam nie chciał słuchać już żadnych wymówek dziewczyny, czując się wręcz zdradzony. Przepełniała go mieszanka gniewu i goryczy, ale spośród nich wygrywał strach. Bał się pójść za swoimi towarzyszami, nie chciał znać ani wyników, ani tego jak zły może być stan Gwen. Wątpił by wytrzymał przechodzenie przez to wszystko raz jeszcze. Dlatego teraz siedział niemo na swoim miejscu, nie będąc nawet w stanie pomóc swoim przyjaciołom, za co się nienawidził, lecz nie umiał ruszyć się z miejsca, opamiętać pokojówkę, być stanowczy jak Kevin i wiedzieć co ma zrobić. Naprawdę nie wiedział, jeśli będzie już za późno, to co zamierzają zrobić?
Spojrzał raz jeszcze na swoją marynarkę, plama nie była duża, lecz w jednej chwili zmieniła tak wiele. Adam podniósł ubranie i cisnął je do pieca, by strawił je ogień.

Offline

#34 2017-10-07 13:01:22

Gwendolina Catear
Użytkownik
Dołączył: 2017-08-06
Liczba postów: 17
WindowsFirefox 56.0

Odp: Kuchnia

Kiedy Kevin złapał ja za rękę pojęła, że nie ucieknie. Nie wyjdzie już jak gdyby nic z kuchni i nie wróci do pracy. Jej przyjaciele tego dopilnują. Odruchowo spróbowała wyrwać się z uścisku. Była jednak na to za słaba, nigdy nie spodziewała się po Kevinie takiej siły i determinacji. Widziała ją też w jego oczach, tych samych, w które patrzyła tyle razy wcześnie. Nigdy wcześniej nie widziała w nich takiej mocy. Wyrwał jej ubranie i rzucił w stronę Adama. Bała się spojrzeć w stronę gwardzisty. Najmłodszy z nich - najbardziej wrażliwy. Co zobaczy na jego ślicznej, piegowatej twarzy? Zawód? Ból? Łzy?
-Kevin...- Spojrzała na niego w odpowiedzi. Kilka razy otwierała i zamykała usta szukając odpowiednich słów. Nie mogła się skupić kiedy widziała jego twarz, pełną wyrzutów i pytań, na które pewnie nigdy nie będzie chciała odpowiedzieć.
Czemu im nie powiedziała?
Czemu udawała, że wszystko jest w porządku?
Dlaczego do cholery nie mogła zaufać jedynym osobą, którym na niej zależało?
W oczach zapiekły ją łzy, który tak długo szukały drogi na wolność. Nie pozwalała im jednak płynąć. -Ja... Cholera. Nie chciałam, żebyście się martwili. Wiem co zaraz powiesz, Kevin. Ale myślałam, że sama sobie z tym poradzę. Zawsze sobie ze wszystkim radziłam- Łez było coraz więcej, świat stał się rozmazany i wilgotny. -Tylko, że... ostatnio przestałam.- Nie mogła już dłużej ignorować bólu.-Cholera.-Spojrzała na Adama, jej słoneczko. Widok piegowatej twarzy zatrzymał świat dziewczyny, który następnie zaczął wirować. Sprawiła mu tak dużo bólu, próbując, uchronić go przed nim.
Łzy popłynęły. Jedna za drugą. Odrywały się od kącików oczu i spływały prostymi ścieżkami w dół, po piegowatych policzkach i brodzie. Nie próbowała ich nawet ocierać. Kiedy ostatnio było ich tak dużo? Chyba kiedy uciekła do matki. To jednak były inne łzy. Mogła je wyrzucić przy ludziach, których kochała. Ich one obchodziły. 
Stała z Kevinem, ciągle trzymającym jej rękę w rogu kuchni, która nawet na sekundę się nie zmieniła. Nikt z pracujących tam ludzi nie zauważył dramatu rozgrywającego się przy jednym z palenisk. Nikt nie zajął się łzami kapiącymi w spokoju na podłogę. Twarz Gwen była spokojna. Wyrażała jedynie smutek. Jej zielone oczy błądziły między przyjaciółmi. Co miała by im jeszcze powiedzieć?
-Przepraszam.- Wyszeptała i przylgnęła do Kevina. Pewnie zmoczy mu koszulę, ale jakoś jej to teraz nie obchodziło.

Offline

#35 2017-10-07 19:37:34

Kevin Larsson
Użytkownik
Dołączył: 2016-04-26
Liczba postów: 47
WindowsOpera 48.0.2685.35

Odp: Kuchnia

Czuł, jak gniew i przerażenie, na spółkę z nagłym stresem odganiają zmęczenie. Ta cała mieszanka okrywała gęstą mgłą jego umysł, który walczył jak tylko mógł o zachowanie trzeźwości. Czuł się jak we śnie, w innej, chorej rzeczywistości, ostrej choć rozmazanej w detalach, a przede wszystkim - niemożliwej. Ale coś w jego środku było pewne, że to wszystko jest prawdziwe, boleśnie rzeczywiste. I z tą boleścią wysłuchał, jak dziewczyna wypowiedziała jego imię. I dojrzał łzy w jej oczach, które się wcale tam nie zatrzymały.
Koszmar na jawie, a on rozpaczliwie chciał chwycić się rzeczywistości, nie zatopić w absurdzie i nierealnych marzeniach. Bo prawda go dopadnie prędzej czy później - czyż nie lepiej jest od razu popłynąć z jej prądem, i wytężać wszystkie swe siły, by pozostać na jej powierzchni? Nawet gdy zalewała raz po raz płuca, dusząc.
Nawet gdy rzeczywistością była samowystarczalna, dojrzała Gwen płacząca z całych sił, pobladły Adam, który wyglądał jakby zobaczył samą śmierć, a jego chwytał strach za gardło.
Potrząsnął głową. Nie, nie, nie. Był zmęczony, dlatego wszystko było tak bardzo przejaskrawione, choć w gruncie rzeczy rozmazane.
Odetchnął głębiej, gdy Gwen zakryła się jego piersią, chowając zapłakaną, choć zaskakująco spokojną twarz w koszuli. Bez namysłu poszukał spojrzeniem Adama, choć wiedział, że jego widok sprawi mu ból. Młody gwardzista wyglądał tak, jakby na Gwen był już podpisany wyrok śmierci, który może przejść na niego, gdy zanadto się zbliży.
- Pomoglibyśmy ci. Przecież wiesz, że byśmy ci pomogli, zawsze możesz do nas przyjść po pomoc, Gwen - wyszeptał, obejmując kobietę ramionami. Uniósł jedną dłoń, by położyć ją na głowie pokojówki i delikatnie zacząć gładzić jej rude włosy. - Spokojnie, wszystko będzie dobrze, jeżeli zaraz zaprowadzimy cię do lekarza. Musimy wiedzieć co ci jest, i zaraz rozpoczniemy leczenie. - To już mówił o wiele głośniej, by Adam dobrze usłyszał jego słowa. Westchnął głęboko, zbierając myśli, i przymykając na moment oczy. Dał chwilę im wszystkim na uspokojenie.
- Nie rób tak więcej - powiedział niemal bezgłośnie.
Ale nie mogli tak stać w nieskończoność. Gdy już sam uporządkował własne myśli wystarczająco, a Gwen chyba już wypłakała się dostatecznie w jego ubranie, rzucił tylko ciche "chodźmy" i wciąż trzymając dziewczynę za rękę, poprowadził ją przez kuchenny rozgardiasz, aż do szpitalnego skrzydła.

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum