Będziemy pisać, będziemy tworzyć dziwne rzeczy i będziemy się świetnie bawić <3
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Adam otwierał drzwi do którejś z gościnnych sypialni.
-Oczywiście, Wasza Wysokość, tylko pana odprowadzę.-odparł na słowa Norwegoszweda, prowadząc go na duże łóżko ustawione pośrodku lewej ściany.
Adaś usadził go na nim i rozejrzał się po komnacie, żwawym krokiem poszedł do łazienki, z której wrócił na szczęście z pudełkiem chusteczek, a nie z papierem toaletowym. Poddał je wikingowi
Zupełnie przypadkowy pokój, który nie wiedzieć czemu znajduje się w pobliżu Sali Wielkiej. Przestronny, pełen wygód, elegancki - jak to pokoje w pałacu władców Illei.
***
Nim jeszcze zniknął grymas niezadowolenia na jego twarzy, będący wynikiem nagłego i bardzo bliskiego kontaktu fizycznego z Adamem, nim zdążył zaprotestować, że właśnie skończył swoją służbę, a w pałacu jest wystarczająco wiele personelu medycznego, by nie musiał się tym zajmować po godzinach, nim zdążył spytać, kim niby jest "przystojny krewny księcia, ten Norwegoszwed" i czemu miałby on go obchodzić, Kevin trafił tutaj. Siłą zaciągnięty przez Adama, nadgorliwego gwardzistę, jego przyjaciela. Trudno byłoby mu nie zauważyć siedzącego na łóżku, postawnego, brodatego mężczyzny, którego twarz była umazana krwią. Fuknął głośno, i spojrzał na swego rudzielca z niezadowoleniem.
- Nie wiem, czy zauważyłeś, ale nie jestem w trakcie dyżuru. To nie jest moja sprawa teraz - zaczął tłumaczyć gderliwym tonem, ale bez wahania podszedł bliżej "wikinga", biorąc w dłonie leżące w pobliżu pudełko chusteczek.
- A co się właściwie stało? - zapytał zakrwawionego mężczyznę, już nieco bardziej neutralnym tonem, i przyglądając mu się uważnie.
soundtrack: https://www.youtube.com/watch?v=dv13gl0a-FA
Offline
Kiedy dwóch mężczyzn przekroczyło próg pokoju Casper lekko podniósł na nich głowę. Dalej przytrzymywał prowizoryczny opatrunek, podany mu przez gwardzistę, przy krwawiącym nosie. ręce miał całe umazane czerwienią i zaczynał się martwić o jak jego wizyta w tym pokoju wpłynie na dywan. Pałacowa służba pewnie go za to znienawidzi, coś takiego już pierwszego dnia.
Krwotok z nosa, przez głupi upadek, kto to widział. Przewracał się wiele razy, na lodzie czy w czasie walki z niedźwiedziem. A teraz coś takiego i to w czasie oficjalnego przyjęcia na jego cześć, zaczął zastanawiać się czy musi na nie wracać. Pewnie wypadało by, ale bywał już na balach, na których goście specjalni nie zjawiali się z błahych powodów. On sam był na chociaż przez chwilę i opuścił go dopiero kiedy stracił na nim trochę krwi. Taaaak to brzmiało dobrze i nawet rozmawiał z gospodarzem. Zdecydowanie nie musi już wracać, jeszcze jeśli Adam zgodzi się go odprowadzić do komnaty ta cała historia może być dobrą historią.
Czarnowłosy mężczyzna podszedł do niego i zadał pytanie. Casper spojrzał na niego pytająco.
- Jest pan pałacowym lekarzem?- Zaraz się poprawił. Gwardzista mu go przyprowadził, oczywiście, że jest lekarzem!
Proszę wybaczyć, nie wygląda pan. Emmm... to dość...-potrzebował chwili, że znaleźć słowo -... krępująca sytuacja, której gwardzista Christmastree był światkiem, otóż spadłem z pałacowych schodów.- na czas mówienia odsunął nieco chusteczkę od twarzy i krew spłynęła mu po ustach i brodzi, znów kapiąc na białą koszulę.
Offline
Adam usatysfakcjonowany czynieniem dobra i ściągnięciem przyjaciela do komnaty zastanawiał się czy w tym przypadku powinien wrócić na miejsce swojej służby, czy też pozostać przy rannym. Jednak stwierdził, iż musi czuwać przy tej dwójce w razie niebezpieczeństwa, tym bardziej że dzięki temu będzie mógł uniknąć księcia, z którym im więcej rozmawiał tym bardziej onieśmielony się czuł. Tak więc gdy tylko znalazł się w miejscu daleko od niego mógł w końcu rozluźnić napięte mięśnie. Przywołał na twarz jeszcze szerszy uśmiech niż miał do tej pory, promieniejąc niczym słońce. Znalazł Kevina, wydostał się z sali balowej, wieczór dopiero się zaczynał!
Ale najpierw zajmijmy się ofiarą schodów. Adam zerknął na niego, siedzącego bezradnie na łóżku, to był dopiero specyficzny monarcha. Gwardzista, czując się swobodnie przy wręcz zawstydzonym Norwegoszwedzie podszedł do niego zaraz za lekarzem. Nawet roześmiał się na
wspomnienie komicznego wypadku, jednak postarał się by brzmiało to grzecznie, czyli tak jak nie do końca miał w zwyczaju.
-To prawda, szkoda że Wasza Wysokość, spadła na nos a nie cztery łapy.-dodał współczująco, nachylając się ciekawsko na wysokość twarzy księcia, aby razem z Kevinem zbadać uszkodzony nos.
Możliwe, że przypadkowo też zbadał z bliska resztę jego twarzy, z szczególnym uwzględnieniem oczu, w które spoglądał o jedną chwilę za długo.
https://www.youtube.com/watch?v=NohCfUB4-Z8&t=165s~ Adam's theme bitches
Offline
- Mhm - mruknął jedynie, przyjmując do wiadomości wytłumaczenie obcego. - Coś pana, erm - zaciął się, przypominając sobie, jak zwracał się do niego Adam - Coś Waszą Wysokość boli? Nos, głowa? - zapytał, mówiąc powoli i wyraźnie. Zakrwawiony mężczyzna miał wyraźny akcent i sam mówił niezbyt szybko, plus tutejszą monarchię raczej znal, zatem - obcokrajowiec. Nic nowego.
- Nie wygląda mi na kota, to nic dziwnego - burknął niewyraźnie w kierunku Adama, nawet nie kierując swojego wzroku na gwardzistę. Może jak będzie czynił takie uwagi wystarczająco bełkotliwie, to jego pacjent nie zrozumie?
- Ale uderzył się Wasza Wysokość prosto w nos? - Kevin zmarszczył brwi, próbując to sobie wyobrazić. Koleś wyglądał na wysokiego, jego nosowi daleko było do ziemi, więc nie brzmiał to bardzo prawdopodobnie.
soundtrack: https://www.youtube.com/watch?v=dv13gl0a-FA
Offline
-Ja... w sumie nie jestem pewien jak upadłem... Zdaje sie, że bardzo usilnie próbowałem wyprzeć to co się stało na stopniach waszego pałacu z pamięci. -To była prawda. Był pewien, że spadł. Oj tego był bardzo pewien. Ale jak dokładnie? I czy zarył twarzą o posadzkę?
-Wydaje mi się, że nie uderzyłem się prosto w twarz. Jestem pewien, że tak bardzo się nie- chwila zastanowienia i szybkiej powtórki z gramatyki języka obcego -ughhh... upokorzyłem. - dokończył szybko. Odwrócił wzrok od lekarza, który wyglądał jakby miał ciężki dzień i spojrzał na gwardzistę jak gdyby szukając w nim wsparcia.
-Tak czy inaczej jestem pewien, że to nic poważnego i zaraz będzie po wszystkim. -Spróbował się uśmiechnąć pocieszająco do dwóch mężczyzn zajmujących się nim.
O Panie, jakże to musiała być komiczna sytuacja. Rosły mężczyzna z krwotokiem z nosa, po nokaucie zadanym mu przez schody, zakrwawia, wart fortunę dywan gdzieś w bardzo randomowym pokoju pałacu królewskiego.
-Zaraz wszystko będzie w porządku. - Wyszeptał.
https://www.youtube.com/watch?v=bgLvp3UUJPw
Ostatnio edytowany przez Casper Jörgen (2019-03-29 22:01:55)
Offline
Równocześnie z Kevinem zmarszczył brwi, gdy ten wspomniał o spadaniu na twarz. Zwykle nawet dzieci z rodzin królewskich mają więcej rozwagi, cóż za niezwykły gość do nich zawitał.
Posmutniał, kiedy zobaczył zmieszanie Norwegoszweda.
-Nie nie, Wasza Wysokość jestem pewien że nawet nikt oprócz nas tego nie zauważył.-starał się pocieszyć obcokrajowca i odpowiedział jednym ze swoich najcieplejszych uśmiechów na jego uśmiech, po czym położył pokrzepiająco rękę na jego ramieniu.
-Jestem pewny, że będzie-odparł po szepcie mężczyzny-Nasz doktor na pewno powie Waszej Wysokości diagnozę, ale na pewno będzie pan mógł już za chwilę wrócić na salę balową, prawda?-spytał zwracając się do Kevina z miną, która mówiła by także pocieszył tego uroczego gościa.
https://www.youtube.com/watch?v=NohCfUB4-Z8&t=165s~ Adam's theme bitches
Offline
Zmarszczył brwi. Jeżeli nie uderzył się bezpośrednio w nos, to powód tego krwawienia może być tak naprawdę wszystkim. I świadczyć o wszystkim. Albo po prostu Norwegoszwed nie chciał się przyznać do tego "upokorzenia". Naprawdę, gorsze rzeczy się tu działy, i niejednokrotnie o wiele bardziej żenujące. Ale nie będzie wnikał w subiektywną opinię obcokrajowca, może u niego wszelkie krwawienia są niemęskie.
Wzruszył ramionami.
- I tak krwawienie już ustaje - zaraportował, widząc, że rzeczywiście krew przestała się sączyć z nosa wikinga - więc o ile nic Waszej Wysokości nie boli, to zaraz będzie pan mógł znów ruszyć w tan.
Spojrzał chłodno na Adama. Jego rolą nie było pocieszanie ludzi, tylko trzeźwe ocenianie sytuacji. I bez przesady, krwawienie z nosa to nie tragedia. Wieczoru nie popsuje. Raczej.
soundtrack: https://www.youtube.com/watch?v=dv13gl0a-FA
Offline
Krwawienie rzeczywiście ustało. Casper otarł twarz podsuniętym mu ręcznikiem i poza resztkami zaschniętej krwi na koszuli i części twarzy był wolny od jej nadprogramowej ilości.
A niech to - Bal. Faktycznie musi na niego wrócić. Norwegoszewd w tej chwili na prawdę nie miał ochoty na spotkanie Vincenta. Jego kuzyn był naprawdę świetnym gościem jednak potrafił rzucać wspaniałymi, dowcipnymi i trafnymi uwagami, a Casper nie czuł się teraz w nastroju aby zostać przedmiotem tych żartobliwych przytyków. Wzdrygnął się bowiem pamiętał z dzieciństwa jak słowa Vincenta potrafią wbić się w serce i będąc niewinnymi zakuć mocno. Oby tylko ktoś sprzątną plamki krwi, które zostawił na podłodze idąc do tego pokoju.
Mimo wszystko to bal na jego cześć i musi spełnić swój obowiązek gościa honorowego.
Wstał.
-Dziękuję obu panom za udzieloną mi pomoc.- Westchnął, ale dalej utrzymywał uśmiech. - Wydaje mi się, że nadszedł czas wracać do obowiązków.
Ruszył do drzy ale jeszcze kątem oka spojrzał na Adama, który już raz go uratował. Może zrobi to znowu wcale o tym nie wiedząc?
Offline
Rozpromienił się słysząc słowa Kevina, choć ten jak zawsze pozostał gburem, dzieląc się nawet dobrymi wieśćmy.
-Nie ma problemu, Wasza Wysokość.-odparł księciu z uśmiechem-Chociaż bal z tyloma pięknymi damami ciężko nazwać obowiązkiem.-dodał, zasmucając się w duchu nad tym, że musiał zostawić Vincenta na pastwę rywalek, ale cóż innego miałby zrobić nawet gdyby był na sali balowej.
Zresztą, pal licho to wszystko! Czas sprawić sobie trochę przyjemności...
-Panie Kevinie my również powinniśmy udać się do naszego wieczornego "obowiązku" dla służby-powiedział z chytrym uśmieszkiem w stronę lekarza.
Być może swymi słowami przedrzeźniał nieco to co powiedział książę, jednak odkrył różnicę pomiędzy przybyłym księciem,a tym mieszkającym w pałacu. Przy tym nowym czuł się o wiele swobodniej i wypowiadał słowa, których nigdy nie ośmieliłby się wymówić w obecności Vincenta.
https://www.youtube.com/watch?v=NohCfUB4-Z8&t=165s~ Adam's theme bitches
Offline
Skinął głową i odsunął się od wysoko urodzonego pacjenta, dając mu przestrzeń na doprowadzenie się do porządku oraz ruszenie się z miejsca.
- Jakby to się powtórzyło, albo coś innego wzbudziłoby niepokój Waszej Wysokości, to proszę niezwłocznie zgłosić się do skrzydła szpitalnego - powiedział jeszcze na koniec, dość formalnie.
Gdy tylko Norwegoszwed ruszył już w stronę drzwi, a Adam natychmiast napomknął o czekającej ich imprezie królewskiej służby, Kevin westchnął głęboko i przewrócił oczami.
- Obowiązek to dobre słowo - burknął - już chyba wolę mieć nocne dyżury niż być przymuszanym przez was do tych potańcówek pracowniczych. - Pokręcił głową ze zrezygnowaniem, zbierając zakrwawione chusteczki i wrzucając je do kosza w rogu pokoju.
soundtrack: https://www.youtube.com/watch?v=dv13gl0a-FA
Offline
Casper kierował się już do wyjścia kiedy dotarło do niego to co powiedział Kevin. "Potańcówka pracownicza" to brzmiało... okropnie. Czy to coś do czego zmuszani są pracownicy pałacu? I to na wszystkich szczeblach? Bo skoro to obowiązek zarówno gwardzisty jak i lekarza.
Oczywiście, byli tłumem na sali balowej. Nigdy nie spotkał się z podobną praktyką robienia sztucznego tłoku ale Ildalia była specyficzna, w końcu prowadziła konkurs na królową.
Czy mógłby pomóc mężczyznom, którzy właśnie pomogli mu? Postanowił zaryzykować.
- Wybaczą panowie, przez przypadek słyszałem o czym rozmawialiście. W pełni rozumiem waszą niechęć do przyjęcia i prawdę mówiąc sam nie mam ochoty na nie wracać. Czy nie moglibyśmy więc zawiązać sojuszu na tę noc? - uśmiechną się zawadiacko do pozostałych - Moglibyśmy udawać, że mój upadek był poważniejszy i udalibyśmy się do skrzydła szpitalnego aby tam spędzić spokojną noc z dala od tańca... - ... i Vincenta dodał w myślach - Moglibyśmy sobie na wzajem pomóc.
Sojusz ze służbą pałacową? To brzmiało wprost podniecająco.
Offline
Adam przewrócił oczami na słowa Kevina, no oczywiście że nie chciał iść. Gwardzista zaczął się zastanawiać czemu w ogóle przyjaźni się z gburowatym lekarzem.
-Jeśli ze mną nie pójdziesz, skończy się jak ostatnio!-zagroził mu rudzielec, wspominając czasy gdy wypił tyle wina, że nie mógł dojść do swojego pokoju i lekarz musiał zakładać mu w nocy kroplówkę, żeby następnego dnia mógł normalnie funkcjonować.
Gdyby wtedy z nim poszedł, przypilnowałby go i nie musiał wstawać w środku nocy, żeby go nieść przez parę pięter, a potem zakładać wenflon!
Spojrzał na mężczyznę nieco zdziwiony
-Och, Wasza Wysokość pomoże pan wtedy tylko jemu.-rzekł smutno spuszczając głowę-Dla mnie jest to "obowiązek", który z radością wykonam
Chociaż spędzenie wieczoru z przystojnym wikingiem brzmiało zachęcająco...Jednak pomyślał o siedzeniu we trójkę w skrzydle szpitalnym, bez tematów do rozmowy, w niezręcznej ciszy spowodowanej obecnością monarchy. Taki wieczór byłby okropny! Szczególnie z imprezą tuż pod ich nogami...Nagle oczy Adama rozbłysły przez zrodzony pomysł. No tak!
-Ale może Wasza Wysokość chciałby udać się z nami, na nasze przyjęcie?-rzucił szybko, zanim Kevin zdążył powiedzieć cokolwiek, co zakończyłoby ten wieczór pełen możliwości-Obiecuję, że różni się zupełnie od balów w pałacu, myślę że mogłoby się spodobać Waszej Wysokości-zachęcił, myśląc o ogromnej różnicy w tych dwóch wydarzeniach.
U nich nie obowiązywały zasady, zwyczaje, grzeczności, liczyła się jedynie dobra zabawa i dobry alkohol. Patrzył prosząco na księcia i starał się nie myśleć o Kevinie, który zapewne chciał go teraz zamordować. To była idealna okazja, żeby poznać tego przybysza dużo bardziej, niż przypuszczał iż będzie mógł, tak różnego od ich księcia...Od każdego znanego mu monarchy. Adam nie zamierzał tego zmarnować.
https://www.youtube.com/watch?v=NohCfUB4-Z8&t=165s~ Adam's theme bitches
Offline
Kevin podniósł głowę i wbił wzrok w sufit, przypominając sobie, jak to się skończyło ostatnio. No tak. Tachanie góry żywego mięcha i aplikowanie mu elektrolitów, żeby dał radę wystać w ogóle na swojej warcie, i nikt się nie przyczepił do imprez służby. Przez chwilę nawet wahał się, czy wciąż nie było to lepsze od stania jak kołek podczas bawiącej się gawiedzi, z pogardą patrząc na wszystkie Szóstki, Siódemki, no i gwardzistów bawiących się hucznie... Ale Kevin nie był klasistą, nie zrozumcie go źle. On nie gardził ludźmi ze względu na ich cyfrę pochodzenia. Gardził ludźmi, którzy dobrze się bawią. O ile ich "dobra zabawa" to dzikie wygibasy do wątpliwej jakości muzyki.
Mimo wszystko, Adam do lekkich nie należał, a ostatnim razem kiedy musiał go targać, Kevin był przekonany, że zaraz mu przepuklina wyskoczy. A tego nie chciał.
- Co ja, niańka twoja jestem? - burknął na znak, że oczywiście, pójdzie z nim i go popilnuje, żeby się nie sponiewierał do reszty.
Norwegoszwed zaskakująco dał mu światełko nadziei. Czyżby stereotypy o markotnych Skandynawach się sprawdzał? Czyżby znalazł bratnią duszę, która nienawidzi ludzkich istot równie mocno co on? Markotny uśmiech niemalże zagościł na jego ustach, ale oczywiście rudzielec się wepchnął ze swoją kwestią. Kevin fuknął.
- No, jeżeli Wasza Wysokość woli gibać się z pospólstwem i wlewać w siebie litry wina oraz bimbru pędzonego potajemnie przez gwardzistów, to rzeczywiście jest to dobra opcja. Głośna muzyka, człowiek na człowieku, w ciemności nikt nie wie kto jest kim, wiadomo tylko że nie ma tam nikogo trzeźwego. - Czy to brzmi jak dobra zabawa dla księcia Norwegoszwecji? Kevin starał się to przedstawić najgorzej jak tylko się da. - A zamiast tego można sobie w spokoju i ciszy posiedzieć w skrzydle szpitalnym. - To jest jedyny słuszny sposób spędzania czasu. Lekarz spojrzał z nadzieją na księcia.
soundtrack: https://www.youtube.com/watch?v=dv13gl0a-FA
Offline
Wow
Casper nie był pewien czy kiedykolwiek wcześniej dane było mu spotkać człowieka takiego jak Kevin Larsson. Tym bardziej, że jego postać została uwydatniona przez kontrast między nim a gwardzistą. Ciemnowłosy ponurak, nie przebierający w słowach, który budzi w człowieku dziwny rodzaj lęku i rudy gwardzista, który najchętniej schował by się przed światem z kimś kto go przed tym światem obroni.
Nie często czuł lęk, ale już wiedział, że jeśli miałby wybrać między niedźwiedziem polarnym w ciemnej uliczce, a Kevinem z zestawem skraplali nie zastanawiałby się długo. Z niedźwiedziami miał już doświadczenie. Z lekarzami zmęczonymi życiem - na razie nie miał zamiaru go zdobywać
Ciekawe jaką historie ma przyjaźń tych dwóch. Może ta noc to właśnie okazja żeby poznać trochę niższej klasy Illéii.
Opis nieoficjalnego przyjęcia brzmiał bardzo zachęcająco pomimo, że Casper nie zrozumiał kilku słów z tego co powiedział o nim Kevin.
-Tak.-Oświadczył lekko. Spojrzał na stojących przed nim mężczyzn i uświadomił sobie, że "tak" nie jest odpowiedzią.
-Bardzo chętnie dołączę...- Jakiego słowa użył Kevin? Nie był pewien co znaczy to wyrażenie, ale postanowił zaryzykować. - ... do gibania się gwardzistów i ich bimbru. To z pewnością będzie coś bardziej zajmującego niż bal Vincenta.
Kidy wszyscy skierowali się do wyjścia ośmielił się jeszcze spytać - Czym jest właściwie bimber?
Offline
-Co ja bym bez ciebie zrobił-zaśmiał się, potwierdzając że Kevin faktycznie musi go niańczyć. Wiedział, iż pomimo zrzędliwych słów czarnowłosy nie zostawi go samego.
Adam spojrzał wyczekująco na księcia, ignorując oczerniające słowa lekarza. Nigdy nie rozumiał skąd jego niechęć do dobrej zabawy, chociaż faktycznie cała osoba Kevina była jej zupełnym przeciwieństwem. Gwardzista chyba jeszcze nie widział go rozluźnionego lub uśmiechniętego w obecności innych, a przecież jemu i Gwen okazywał ciepłe uczucia. Eh, może gdyby był tu razem ze swoją przyjaciółką udałoby im się wykrzesać choć trochę optymizmu i nieopryskliwych żartów z ich kochanego gbura...Niestety tej nocy musiał działać sam, dlatego nie skrywał radości kiedy książę poparł jego pomysł. Zaśmiał się wesoło na jego słowa, "gibanie" wypowiedziane z jego akcentem brzmiało szczególnie uroczo.
-Och, Wasza Wysokość na pewno będzie to najlepsze przyjęcie na jakim pan był.-posłał szeroki uśmiech w stronę monarchy.
Mimo wszystko był zaskoczony, nie spodziewał się, że ktoś wysoko urodzony przyjmie jego zaproszenie. Nie potrafił nawet wyobrazić sobie Vincenta, bawiącego się wśród swoich sług. Z Casprem było inaczej, nie był tak onieśmielający i Adamowi już od samego początku łatwo się z nim rozmawiało.
-A więc, skoro wszystko już ustalone, powinniśmy udać się na przyjęcie.-rzucił, kierując się już w stronę drzwi.
Kątem oka zobaczył, że książę idzie tuż za nim. Chciał ulotnić się w miarę szybko z pokoju, wiedząc że jeśli da Kevinowi czas na myślenie, na pewno znajdzie jakiś pretekst do wymigania się albo co gorzej powód, dla którego norwegoszwed miałby z nimi nie iść.
-Zapewniam, że jest to napój bogów i na pewno księciu posmakuje.-odparł, celowo zmieniając ton wypowiedzi na trochę mniej formalny, badając grunt. W końcu mają bliżej się poznać.
https://www.youtube.com/watch?v=NohCfUB4-Z8&t=165s~ Adam's theme bitches
Offline
"Tak". Kevin zmrużył oczy, niepewny, co właściwie miało to wyrażać. No, w sumie to trochę zapomniał o tym, że Norwegoszwed jest Norwegoszwedem i nie mówi tak płynnie po angielsku, jak oni. Zajęczał cicho i przewrócił oczami, kiedy książę uzupełnił swą wypowiedź, że faktycznie chciałby pójść na imprezę służby. A pokładał w nim takie duże nadzieje! Najlepsze przyjęcie, na jakim był? Wątpliwe. Kevin sprzątnął zakrwawiony papier i wrzucił do pobliskiego kosza, porządkując niego pokój. Później zawiesił wzrok na zakrwawionej koszuli księcia. Wzruszył ramionami. I tak będzie najlepiej wyglądającym gościem na tej potańcówce. Choć wszystkie pokojówki wystroją się najlepiej, jak tylko będą w stanie, ich codzienne ubrania były raczej znoszone i niezbyt modne. Wciąż lepszej jakości niż mogłaby pomarzyć Szóstka poza murami pałacu, ale gorszej niż ich stroje służbowe. Gwardziści raczej nie przywiązują uwagi do strojów, a jeżeli chodzi o innych... Cóż, właściwie to cała reszta obsługi pałacu, która od urodzenia plasuje się wyżej niż piątka, będzie raczej robić za tłum na królewskim balu.
Nieśpiesznym krokiem Kevin podążył za mężczyznami, kręcąc ze zrezygnowaniem głową.
- Raczej napój służby z szerokim dostępem do ziemniaków - mruknął pod nosem. Nawet nie bardzo chciało mu się tłumaczyć to szerzej. W głębi ducha nawet był ciekawy zderzenia księcia z północy z trunkiem warzonym w prymitywnych warunkach przez prostych ludzi. To nie skończy się za dobrze.
soundtrack: https://www.youtube.com/watch?v=dv13gl0a-FA
Offline
-Brzmi absolutni cudownie - Powiedział z uśmiechem patrząc na Adama i skierował się do drzwi. Zatrzymał si jednak przed naciśnięciem klamki.
-Czy zważając uwagę na charakter przedsięwzięcia jakie podejmujemy i jego nieoficjalnego ducha owego przyjęcia.- Zdenerwował się.
A gdy się denerwował operował najprostszym angielskim jaki znał - angielskim oficjalnym. Od najmłodszych lat przygotowywany do wygłaszania przemów i rozmów o handlu, gospodarce i ekonomi pozostawiły go ze słownictwem, które dla mało kogo wydaje się naturalne. Casperowi łatwiej było przeczytać illański dokument prawny niż porozumieć się ze sprzedawcą na targu w tym kraju.
-Byli by panowie tak mili i porzucili wraz ze mną oficjalne tytuły. - kontynuował wyciągając rękę w stronę gwardzisty i lekarza -Casper Mikael Arne Osvald Jörgen - przedstawił się - Chodź jestem pewien, że Casper w tym momencie będzie zupełnie wystarczające. Miło mi was poznać.
Uścisnął rękę obu mężczyzn po czym całą trójką wyszli z pokoju i ruszyli w stronę przygody.
<koniec wątku>
Offline
Strony: 1